Z cyklu: scenki rodzinne VI.
Scenka I
Poranek był średnio udany. EF nie chce do przedszkola tym razem dlatego, że inne dzieci nie szanują zabawek… W końcu jednak obaj pojechali. W szatni ER pomaga EF zdjąć kurtkę. EF lekko nadąsany, mówi: No ile razy mam Ci mówić, że nie chcę chodzić do przedszkola?
Scenka II
Okres przeziębieniowy w toku. Znaleźliśmy w sieci aptekę, która sprzedaje taniej wszelkie suplementy i leki OTC. Zrobiliśmy zamówienie na wpół hurtowo, z uwagi na koszty przesyłki. Paczka przyszła. EF uczestniczy przy jej otwieraniu, zagląda do środka i stwierdza: Trzy sambucole? Ooo, to na bogato!
Scenka III
Grudzień. Plus 10 stopni, bezwietrznie. Zima pełną gębą. Spacerujemy.
Ja: O! Popatrz, ślimak bez skorupki. Jak się nazywa taki ślimak? Pamiętasz?
EF: Brzydki?
Scenka IV
Wracam z pracy. Pytam jedynaka o to, jak minął dzień.
Ja: Co dziś robiłeś? Budowałeś? Naprawiałeś? Rysowałeś? Co zrobiłeś ciekawego?
EF: Kupę.
Scenka V
EF: Mamo?
Ja: Tak?
EF: A dlaczego jak prąd leci, to nie słychać?
Ja: Yyyyy… Poczekaj, zawołam tatusia…
Scenka VI
W odwiedziny do chorego EF przyjechała Babcia Irka. Siedzą razem na parapecie i patrzą przez okno.
Babcia Irka: A co to jest, o tam, na tym kominie u sąsiadów? Taki kapturek?
EF: Regulator dymu, babciu. Nie wiesz?
Scenka VII
Czytamy książeczkę. Na jednej z ilustracji – kontenery.
Ja: Zgaduję, że w tym kontenerze są banany.
EF: A może ziemniaczki?
Ja: Mogą być ziemniaczki.
EF: Albo puree?
Ja: Nie, chyba nie.
EF: Ja nie lubię puree, wiesz?
Ja: Wiem. A dlaczego nie lubisz puree?
EF: Bo taki się już urodziłem.
Nie wytrzymali i skomentowali