Si vis pacem, para bellum.

25 marca 2014 autor:

Z umiarkowanym zainteresowaniem śledzę wydarzenia na Krymie, gdzie swój finał znalazł odwrót exprezydenta Ukrainy, Wiktora Janukowycza od integracji z Unią Europejską.
Słucham o tych pokazach siły militarnej Rosji, Stanów i na wszelki wypadek jeszcze – Korei Północnej; Żyrinowski namawia Polaków, aby odbili swoje wschodnie tereny na Ukrainie, a ja zastanawiam się, czy będzie wojna.
W szkole, na historii uczono mnie, że średnio co 50-60 lat, musi być wojna światowa.
Gdyby odnieść ten pogląd do roku 1945, to okres karencji już upłynął.
A Krym leży nagle nadspodziewanie blisko mojego domu.

„Słuchaaaj, a jak myślisz, będzie wojna, czy nie?
ER: „Niewykluczone”.
„To mam już kupować konserwy turystyczne na zapas?”
ER: „Wiesz, trudno powiedzieć. W każdym kraju żyją tacy, co budują schrony w czasie pokoju i zaopatrują się w żywność, i baterie na okres 2-3 miesięcy”.
„Mamy w szafce 2 puszki tuńczyka w sosie własnym i 2 przeciery pomidorowe”.
ER: „W zasadzie, wojna konwencjonalna nikomu się teraz nie opłaca. Jak wybuchnie, to pojedziemy do Lipy, do Nottingham. A jak będzie atomowa, to ustawimy się pod ścianą i spokojnie sobie wyparujemy.”
Mój tata: „Wojny nie będzie. Ona się teraz gospodarczo nikomu nie opłaca”.

Nie czuję się wcale spokojna i w myślach układam potencjalny plan ewakuacji.
W pierwszej kolejności trzeba ustalić, jaki krąg bliskich trzeba ewakuować i dokąd.
Po szybkich obliczeniach, decyduję się na ewakuację EF, ER oraz jednych i drugich dziadków. Kot, reszta rodziny i przyjaciele z ich rodzinami, i ich dalszymi rodzinami oraz przyjaciele przyjaciół muszą na razie poczekać.
Kwestię „gdzie” odkładam na razie w czasie, bo w obliczu groźby wojny konwencjonalnej, muszę w pierwszej kolejności na nowo zdefiniować pojęcie „bezpiecznego miejsca”.
Na myśl przychodzi mi Koh Lipe, ale czy EF wytrzyma jednorazowo 12h lotu samolotem?

EF w tym czasie targa w moim kierunku olbrzymi karton z proszkiem do prania, bo o naszej przyszłości rozmyślam, ładując brudy do pralki.

Jakież mądre to moje dziecko! Co tam wojna, skoro pranie bez proszku, nie ma racji bytu.

Podobne wpisy

Podziel się

2 komentarze

  1. ER

    Na czas wojny kup bitcoiny 😀

  2. eM

    I pomyśleć, że jeszcze niedawno myśleliśmy o wakacjach na Krymie…

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *