Co było pierwsze, jajko czy kura?

30 marca 2013 autor:

Co było pierwsze, jajko czy kura?

Dlaczego „kura” pisze się przez „ó” zamknięte?
– Bo się wymienia na „jajko”.

Można gotować jajko codziennie, przez 365 dni w roku (a w przestępnym – nawet 366 dni) i za każdym razem obiera się je idealnie. Skorupka ześlizguje się pod kciukiem płynnie – jeden wprawny ruch i już. Bez najmniejszej skazy na lśniącej powierzchni białka.
Ale nie w Wielką Sobotę. O nie! W Wielką Sobotę jajko pokazuje rogi.
Zaczyna się od tego, że w sklepie przed Świętami kupuje się ich od razu 30 sztuk (do sałatek, do ciast, do panierki, do święconki, do faszerowania, itp.), po czym na godzinę przed zamknięciem tegoż sklepu wysyła się do niego w podskokach ERa, żeby kupił drugie tyle, bo przecież nie starczyło. Następnie drżącą ręką (żeby nie stłuc, bo każde na wagę złota, skoro sklep już zamknięty) układa się je w garnku i gotuje – odczyniając w tym czasie magiczne rytuały, aby nie popękały.
Wreszcie następuje proces uduchowionego obierania – bo czy aby na pewno wszystkie świeże i czy gotowały sie odpowiednio długo. Zaczyna się pieszczenie każdej sztuki, bo do wariantu faszerowanych muszą „dobrze wyglądać”. Pierwsze, drugie, trzecie, piąte… tragedia. Skorupka trzyma się jak rzep psiego ogona, podważanie błonki nic nie daje, odchodzi pół białka razem ze skorupką… Wdech, wydech, wdech, wydech. No to może próba z drugiej strony, może da się to jajko jeszcze uratować, ale jajko pęka na pół.
Z trzydziestu ugotowanych jajek, do faszerowania nadają się trzy, reszta wygląda jak stara gwardia Napoleona w odwrocie z kampanii moskiewskiej.
Nie szkodzi. Ich reinkarnacja nastąpi w sałatkach.

Podobne wpisy

Tagi

Podziel się

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *