Aż się zadzieje
Ulubione pytanie ciężarówki na jej ostatniej prostej? „Jak się czujesz?”
Nie, no generalnie zajebiście. Jestem zaprzeczeniem wszelkiej atrakcyjności, ogromna i ociężała, stękam, sapię, od trzech dni opuchlizna ze stóp mi w ogóle nie schodzi, choćbym je trzymała pod sufitem, ciągle chce mi się się siusiu, choć głównie tylko mi się tak wydaje, cierpnę w nocy średnio po 30 minutach od zajęcia pozycji to na lewym, to na prawym i dla odmiany, znowu na lewym boku, jest mi gorąco, mam zgagę, „obcy” w brzuchu za wszelką cenę chce sobie zrobić więcej miejsca i ma w głębokim poważaniu to, czy jego próby powiększenia tego M1 są dla mnie bolesne, czy nie … no cud macierzyństwa po prostu!
Drugie „fajne” pytanie to „czy już coś się dzieje?” Nie mam fejsa, insta ani snapczata, nie robię relacji na żywo z każdego fałszywego alarmu, nie zaspakajam zatem w dostatecznym stopniu współczesnych potrzeb otoczenia.
A póki co, wiele wskazuje na to, że trafił mi się drugi taki egzemplarz w brzuchu, któremu tam dobrze i jakoś nigdzie się nie wybiera, w szczególności na zewnątrz. Z tej okazji dziś wypieliłam sobie tujki z przodu, przyjmując coraz to dziwniejsze pozycje. Było mi okropnie niewygodnie; rosną te cholerne chwasty jakoś tak nieskładnie, co chwilę się trzeba przemieszczać, a ja mam przecież zwrotność czołgu superciężkiego. Na piątek planuję mycie okien… chyba, że coś się zadzieje.
Co po za tym? Ano od wczoraj mam schizę, że wody odejdą mi w najmniej oczekiwanym momencie, np. w kolejce do kasy w Lidlu, albo w samochodzie, albo na kanapie u znajomych… Strasznie to krępujące, pomijam już kwestię estetyczną. W domu mogę sobie na wszelki wypadek siedzieć z tyłkiem w misce, ale w miejscu publicznym?
Aga mnie dziś pocieszyła, że jak mi się przytrafi coś takiego w sklepie, to mam się nie przejmować, przeprosić i iść, personel i tak posprząta. No tak, nie zostawią kałuży na posadzce, bo to niezgodne z BHP.
Jutro jest ładna data, dwójki i siódemki, ale mamy umowę, że jutro nic się nie zadzieje, bo ER jest na audycie.
Oby się tylko nie urodził w niedzielę, bo legenda głosi, że będzie leniwy.
Nie wytrzymali i skomentowali