36000
Trybik w maszynie się wyłamał i … poszedł na urlop!!!
Taaaakhh, niniejszym urlop uważam za rozpoczęty!
Ależ ja miałam dziś mobilizację do pracy! Ho, ho!
Kto widział „Skok przez płot” i pamięta Wiewiórkę? To ja 🙂
No więc, urlop zaczęłam od wymiany klocków hamulcowych u Zochy, ale w końcu mam wolne od fabryki, a nie od myślenia logistyczno – przezornościwo – rozsądkowego. A w poniedziałek ruszamy na przeciw przygodzie i ma być fajnie, radośnie, zdrowo, bezpiecznie i wypoczynkowo. Wszelkim, szeroko pojętym awariom mówimy kategoryczne „nie”! Dlatego, na wszelki wypadek spanikowałam wobec zapalającej się coraz częściej kontrolki ręcznego i zażądałam w serwisie natychmiastowego zbadania trzewi Zochowych. I jeszcze dostałam rabat.
A potem zdobyłam ostatni w sklepie turystyczny pojemnik na mleko.
I jeszcze ER ugotował obiad 🙂
Uuuuuwielbiaaaam urlopować!!!
Ale to mało (!) – z okazji rozpoczęcia zasłużonego sezonu „nic nierobienia”, wypiłam piwo w ilości pół.
Taaakiego prawdziwego, zimnego, pszenicznego, z alkoholem (!!!!!). Po półtora roku abstynencji.
Ilość spożytego alkoholu bynajmniej mnie nie powaliła, nie zaszumiała w głowie, nie splątała języka ani nóg, nie wywołała nagłej potrzeby podjęcia dyskusji o wyższości napędu jądrowego nad konwencjonalnym w okrętach marynarki wojennej Republiki Czeskiej…, za to spowodowała wzmożoną senność.
Jeszcze za wcześnie, by być wdzięczną dzidziolowi za to, że się odcycusiował.
Tak długa przerwa w spożywaniu alkoholu wywołała póki co u mnie irracjonalne wyrzuty sumienia.
I teraz, obok poczucia straty, mam jeszcze poczucie marnotrastwa, bo moje mleko idzie do zlewu.
Niech się już te hormony wyluzują, to będzie spokój.
Potwierdzam. Pół piwa nie wywołało żadnych negatywnych skutków.
Chcialabym sie nimniejszym dowiedziec skad ta Zocha to Zocha..:)????….!!!??:)
To ER tak czule nazwał nasze auto…, ale o ile dobrze pamiętam, nie jest to Jego inwencja wlasna, tylko zaczerpnięte z forum…