Z cyklu: scenki rodzinne III.
Czego zazdrościłam do tej pory moim koleżankom, które mają starsze od EF dzieci? Ano tego, że mogą relacjonować pierwsze próby konwersacji ze swoimi pociechami, a jest to źródło niewyczerpanej radości.
Ten czas dla nas chyba właśnie przyszedł.
ER kąpie EF. Posadzili kaczkę na łódce i kaczka pływa łódką od prawej do lewej. Leniwa ta kaczka w mojej ocenie, ale niech będzie. To w końcu Ich zabawa.
ER intonuje „Dziadek Zbyszek farmę miał” (co jest naszą wariacją na temat znanej angielskiej wersji „Old McDonald had a farm”.). EF się dołącza i dośpiewuje: i-ja, i-ja, oooo!
ER kontynuuje:
– „Krówki na niej hodował…”
– „I-ja, i-ja, ooo!”.
W tym momencie, spod wody idą bąble, a EF zaczyna rechotać.
– „Synu, co to było? Kto puścił bąka?” – pyta rozbawiony ER.
– „Adek Byszek arme miał…”
Cytując klasyka:
„Nigdy do niczego się nie przyznawaj, złapią cię pijanego w samochodzie, to mów, że nie piłeś, znajdą ci dolary w kieszeni, to mów, że to pożyczone spodnie, a jak cię złapią na kradzieży za rękę, to mów, że to nie twoja ręka. Nigdy się nie przyznawaj.”