Trzydzieści sześć, sześć

11 października 2013 autor:

Trzydzieści sześć, sześć

Cóż to jest za wspaniała liczba, ta 36,6…
Taka miła dla oka.
Jak się przyjrzeć, to te „brzuszki” od „3” i „6” takie okrąglutkie, że od razu budzą sympatię 🙂
Nadto, to liczba szczęśliwa dla Mamy EF, czyli dla mnie.
Mniej więcej od wtorku, pokazuje mi ją ciągle termometr, wepchnięty w EFową małżowinę.
Nie, niestety nie obyło się bez antybiotyku.
Kto by się tam bawił w jakiś antybiogram? Sru, antybiotykiem w szerokim spectrum w roczny organizm mojego dziecka. Ale spokojnie, toż przecież z osłoną go łyknie. Probiotyczek jak ta lala.
Tak się teraz robi podobno, bo nie ma czasu na wymazy. Bo kolejne dwa dni gorączki u takiego malucha, tj. czasu potrzebnego na wyhodowanie bakterii, są wyniszczające.
Mam o to trochę żalu, że nie zaczyna się leczenia od takiego wymazu i o to, że potrzeba aż tyle czasu, żeby ta bakteria raczyła wychynąć.
Ponadto, czuję się bezsilna, że tak niewiele mogę zrobić, gdy EF gorączkuje…

Na szczeście EF już znowu rozrabia. Usiłuje wyciągnąć czerwoną wtyczkę od routera i wciera paluszkiem wskazującym okruszki chleba w posadzkę.
A, niech się bawi! (czyt.: ufff, jak dobrze, że nie mam wykładziny).
Byliśmy u doktórki. EF zdrowy. Ale na basen dopiero pod koniec przyszłego tygodnia, nie wcześniej.
No trudno, napuszczę więcej wody do brodzika przy kąpieli. W końcu, w warunkach domowych też można chlapać zamaszyście, na wszystkie strony. I to jak!

Podobne wpisy

Podziel się

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *