„Pan Kotek był chory…”

5 października 2013 autor:

EF jest, po raz pierwszy w swoim życiu, odczuwalnie chory.
Nie liczę tego bezobjawowego zapalenia pęcherza jakieś 4 miesiące temu, ani jęczmienia na oku w dniu wyjazdu na wakacje, bo to był pikuś.
Teraz EF ma temperaturę z prawdziwego zdarzenia i hiperkatar. No i w związku z tym żadnych leków nowej generacji, które by Go ozdrowiły w trzy sekundy. Tylko ibuprofen na zmianę z paracetamolem, choć ten ostatni prawie nie działa.
Odliczam powolne godziny do następnej dawki leku i zaklinam gorączkę, żeby nie rosła tak szybko.
Patrzę na mojego małego synka i aż mnie w środku ściska, bo jest taki dzielny.
Nie rozumie co się z Nim dzieje, ale nie traci swojej ujmującej pogody ducha.
Odpowiada uśmiechem szklistych oczu, na mój zatroskany uśmiech.
Bawi się grzecznie sam, ale co rusz zerka, czy jesteśmy w pobliżu. Potrzebuje naszej bliskości.
Od razu wiem, kiedy temperatura rośnie, bo przychodzi po dodatkową porcję czułości i noszenia na rękach.
Tym razem nie odmawiam Mu, w imię wychowania.
Dziś sobota i podobno była ładna pogoda. Jakoś nie zauważyłam.
Gdy dziecko choruje, to świat jakby zgarbił się i poszarzał.

 

Podobne wpisy

Podziel się

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *