Ki czort

15 października 2013 autor:

EF jest świętszy od Papieża. Na szczęście, tylko w sferach przyziemnych, póki co. I to dosłownie.
Ot, sobota. Sprzątanie.
ER wjeżdża odkurzaczem w mysie dziury. Potem oblatuje sprawnie wszystko na mokro. My w tym czasie wracamy z zakupami, od progu już zdejmując buty, żeby nie zniweczyć pracy tatuńcia.
EF siada miękko na opampersionej pupie i nagle rusza w tylko sobie znanym kierunku. Za chwilę, obraca coś w małych paluszkach.
Farfocel.
Ki diabeł? Skąd On tego farfocla wziął, skoro chałupa świeżo wylizana?

Innym razem, EF siedzi w przedpokoju na wspomnianej już pupie i wodzi palcem po parkiecie. Co On tam robi? Zginam swój administracyjnie wysoki wzrost do poziomu depresji i w nowych soczewkach usiłuję dojrzeć, po czym szoruje paluchem mój pierworodny.
Okruszek. Mikroskopijny. Ledwie widoczny. Najwyraźniej tylko dla nas, nie – dla EF.
No i co tu zrobić?
Wysiudać z roli Perfekcyjną Panią Domu i Perfekcyjnego Gospodarza Domu, i myć podłogi co drugi dzień, celem uzyskania nieskazitelnej czystości? Żeby mnie dzidziol więcej do wstydu nie doprowadzał?
Czy odpuścić? I hodować w umiarkowanie czystym domu, żeby się dzidziol nie wyjałowił?
Z powodu zmęczenia, dzisiaj wybieram to drugie.

Podobne wpisy

Podziel się

2 komentarze

  1. ER

    Weź, nie przypominaj.
    To jest strasznie frustrujące. Człowiek szarpie się z odkurzaczem, z mopem… Wraca na wszelki wypadek w niektóre miejsca, bo przecież mogło się już „dokurzyć” po odkurzeniu.
    I co? I pstro. Mały radar i tak coś znajdzie.

  2. eM

    Hehe:) To tak jak u nas! Poczekajcie jeszcze trochę, jak zacznie przemieszczać się z paluszkiem, jabłkiem albo chrupkiem w ręku – będą wszędzie (Bo za Boga nie usiądzie w miejscu, żeby zjeść! Przecież jest tyle ważnych spraw do załatwienia – trzeba dać lali piciu, ugotować kasztany w nowym komplecie garnków, popatrzeć przez okno, jak liście z drzewa spadają czy wleźć do ikeowego tunelu z tłumem pluszaków). Ja już przestałam zwracać uwagę, że przez szyby tarasowe na wysokości 90 cm nic nie widać:)

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *